WARSZAWA, KRAKÓW I TATRY W TYDZIEŃ

  

WARSZAWA, KRAKÓW I TATRY W TYDZIEŃ 

czyli jak brak umiejętności w planowaniu wycieczki wpływa na jej przebieg


W tym roku po raz pierwszy sama planowałam wycieczkę. Doświadczenia zero, pomocy bardzo mało, koncepcja nieco chaotyczna, ale co tam - ferie to jedziemy. Przed wyjazdem musiałam uwzględnić kilka ważnych punktów, takich jak urodziny kolegi, noclegi i jaki termin oraz co chciałabym zobaczyć.
Z perspektywy bardzo krótkiego czasu zauważyłam kilka rzeczy, które sprawiły, że zamiast cieszyć się wycieczką w stu procentach, zaczynałam się stresować, rozczarowywać i nawet czuć złość z powodu braku umiejętności. Z wyprawy jestem dość zadowolona, ale zmieniłabym kilka rzeczy. Jeśli jesteście ciekawi jak to wszystko wyszło - zapraszam do czytania!

Warszawa

 W stolicy byłam przez trzy dni. Przyjechałam w piątek i wyjechałam w niedzielę. Na miejscu spotkałam się z chłopakiem, z którym spędziłam cały wyjazd. Pierwszego dnia zaplanowane były urodziny kumpla, które zostały... odwołane. Zdążyło nas to rozstroić, chociaż koniec końców udało się zrobić imprezę. Przez te kilka godzin niepewności zdążyliśmy odwiedzić kawiarnię CieKawą, w której skusiliśmy się na grzańce i pyszną bezę.



CieKawa Cafe




Całkiem przytulna kawiarnia, w której oprócz kaw, herbat, grzańców i deserów można zamówić normalne posiłki i alkohole. My zdecydowaliśmy się na grzane białe wino, bezalkoholowy grzaniec z jabłkiem oraz  bezę. Muszę przyznać, że białe wino mnie trochę zawiodło, za to grzaniec bezalkoholowy był idealny. Beza również była bardzo smaczna.  CieKawa znajduje się na ulicy Powstańców Śląskich.

Drugiego dnia przyszły kolejne kłopoty, które zabrały nam czas (złośliwość rzeczy martwych). Z domu udało nam się wyjść około 14. Cały dzień podróżowaliśmy komunikacją miejską, co odciążyło nas z problemu parkowania. Pokrążyliśmy po mieście, zjedliśmy dobre tybetańskie pierożki  na alei Jana Pawła II oraz spędziliśmy wieczór w barze z dawno niewidzianym znajomym. 


Trzeciego dnia spakowaliśmy się i oddaliśmy klucze do mieszkania  (spaliśmy w drugim mieszkaniu kolegi, więc mieliśmy i prywatność, i zaoszczędzone pieniądze). Spotkaliśmy się z moją przyjaciółką ze studiów na obiedzie w naleśnikarni Lalce na Marszałkowskiej.





Lalka Marszałkowska



Świetna naleśnikarnia, która totalnie mnie oczarowała nie tylko wystrojem, ale i smakiem. Zamówiliśmy naleśniki, herbatę zimową oraz gorącą czekoladę. Wszystko było przepyszne, ale to gorąca czekolada zasługuje na koronę - była najlepszą czekoladą, jaką kiedykolwiek piłam. 


Wieczorem ruszyliśmy w Świętokrzyskie na nocleg do moich dziadków. Szczerze mówiąc to właśnie Warszawa poważnie nadszarpnęła nas budżet. Fakt faktem nie oszczędzaliśmy, ale czuję małe wyrzuty sumienia. Miło było spotkać się ze znajomymi, ale szczerze mówiąc chętnie odpuściłabym Warszawę, w której dość często zdarza mi się bywać, na rzecz innych miejsc. 

Kraków

To chyba największy niewypał tej wycieczki i nie zrozumcie mnie źle - Kraków jest piękny i bardzo chętnie do niego wrócę, ale... wybrałam najgorszy możliwy dzień na zwiedzanie tego miasta. Zupełnie się zakręciłam i wybrałam poniedziałek - dzień, w którym wszystko jest zamknięte. Czysty geniusz. O to mam do siebie największy żal.  Wszystko, co mnie interesowało, było nieczynne. Dodatkowo, w przeciwieństwie do Warszawy, pogoda była okropna - tak wyszło, że trafiliśmy na orkan, więc wiało, lało i było nieprzyjemnie. Udało nam się zobaczyć tylko Bazylikę Mariacką, która zachwyca zdobieniami i przepychem. Chcieliśmy pochodzić po Kazimierzu, ale zrezygnowaliśmy ze względu na pogodę. Resztę dnia i nocleg mieliśmy u mojej cioci, która mieszka niedaleko Krakowa. Myślę, że mogliśmy odpuścić Kraków i wybrać się tam innym razem. To też dobry przykład tego, że należy nauczyć się odpuszczania. Bardzo chciałam zwiedzić to miasto, wybrałam jedyny możliwy termin i zupełnie nie wyszło. 

  

 

 

Tatry 

Choć byliśmy tam tylko dwa dni, to jestem przeszczęśliwa, że tam pojechaliśmy. Szkoda, że tak krótko, ale nie brałam pod uwagę faktu, że aż tak mi się spodoba. Za rok chcemy tam wrócić, z tym, że na dłużej. 
Nocowaliśmy w Kościelisku w Domu Wypoczynkowym Aga, który mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Jest tam dość tanio, ciepło, właścicielka jest bardzo miła, śniadanie było bardzo smaczne. Dodatkowo macie możliwość odgrzania swojego jedzenia w mikrofali, pożyczenia talerzy i sztućców, więc nie musicie dopłacać za śniadanie (chociaż kosztuje ono 15zł od osoby, moim zdaniem bardzo się opłaca).
Pierwszego dnia zjedliśmy w Zajeździe Tatrzańskim i było to dla nas ogromne rozczarowanie. Gorąca czekolada była po prostu rozwodnioną czekoladą z saszetki (fuj). Do tego na nasze jedzenie czekaliśmy około godziny przez błąd kelnerki, która nasze porcje zaniosła osobom, które przyszły kupę czasu po nas. Na szczęście zauważył nas inny kelner, bardziej ogarnięty i szybko doniósł nam jedzenie oraz załatwił rabat. Jedzenie było ok, ale szczerze mówiąc nie chcemy tam wracać. To miejsce kojarzy mi się tylko z frustracją oraz irytacją na głośną góralską muzykę. To też ciekawe odkrycie - uwielbiam folkową muzykę, ale góralskie nuty nieźle działają mi na nerwy :D






Wieczorem skoczyliśmy na Termy Chochołowskie. Było fajnie, ale szczerze mówiąc znamy lepsze i bardziej ogarnięte termy. Zdecydowanie zabrakło oddzielnej szatni na odzież wierzchnią, gdyż w buciorach wchodzimy w miejsce, gdzie przebieramy się w kostiumy kąpielowe. Też zdziwiłam się, że ratownicy chodzili z telefonami, czasami zupełnie odcięci od swojej pracy. Z pozytywów podobały mi się baseny zewnętrzne oraz jedna zjeżdżalnia pontonowa (druga sprawiła, że się mocno zestresowałam i nie mogłam się wyluzować - nie wiem czemu, ale boję się zbyt szybkich zjeżdżalni). Ogólnie było dość w porządku, ale raczej na jednorazowy wypad.


Dolina Kościeliska

Drugiego dna wybraliśmy się na spacer do Doliny Kościeliskiej. Pierwotnie chcieliśmy pójść do Morskiego Oka, ale na szczęście zrezygnowaliśmy. Coś czuję, że w połowie drogi nie dałabym rady :D I tak przeszliśmy ponad 10 km, ponieważ doszliśmy do schroniska na Hali Ornak. Decyzji nie żałuję, Dolina Kościeliska jest przepiękna zimą i bardzo łatwa, jeśli chodzi o amatorów górskich wycieczek. Ludzi było sporo, ale pomimo kilku irytujących akcji (popychające się nastolatki na wycieczce szkolnej, które na nas co chwila wpadały lub jeden typ, który nie umie uszanować zakazu palenia na terenie Parku Narodowego), było bardzo przyjemnie. Pogoda była dość zmienna, raz piękne słońce, a raz śnieżyca chowająca góry. Spacer był wyczerpujący i zajął nam około 4h (zapomnieliśmy mierzyć czas). Mi potrzebne były raki, ew. nakładki antypoślizgowe, ponieważ miałam strasznie ślizgającą się podeszwę. Z dobrą podeszwą można przejść tę trasę bez górskich akcesoriów. Wstęp do Parku nie jest drogi, więc gorąco polecam każdemu. 
 
Po naszej pięknej, zimowej wyprawie wypuściłam mojego chłopaka, aby pojeździł na nartach (osobiście nienawidzę, panicznie się boję), a sama spędziłam czas w jakiejś marnej kafejce przy stoku, gdzie strasznie zmarzłam. Po nartach poszliśmy zjeść w restauracji Zakopiańskie Smaki. Zamówiliśmy Zakopiańską Ucztę i to była bardzo dobra decyzja. Dobre, dużo i całkiem spoko cenowo. Myślę, że warto zajrzeć to tej jadłodajni. 
Kolejne dni spędziliśmy leniwie na wsi u moich dziadków. Żałuję, że nie do końca przemyślałam tę wycieczkę, faktycznie mogłam zrezygnować z niektórych punktów na rzecz innych. Przynajmniej mam nauczkę na przyszłość, przez co będę uważniej planować następne wyprawy. Z drugiej strony pomimo wielu wpadek bawiłam się dobrze. Już wiem, że organizacja wypraw nie jest rzeczą prostą i trzeba się przyłożyć. Do tego trzeba umieć odpuszczać i wrzucać na luz. Na wiele rzeczy nie ma się wpływu i trzeba to zaakceptować, inaczej można zwariować. :) 

A Wy jak spędziliście ferie? Lubicie planować wycieczki? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)

Komentarze

  1. Dla mnie w wyjazdach najważniejsze są miejsca i chwile z osobą, którą jadę, a jak coś nie wyjdzie no to cóż, tak bywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również jest dla mnie ważne, ale czasami tak bardzo mi zależy na przebiegu wycieczki, że rozczarowania bardzo bolą :/

      Usuń
  2. Ja zawsze wszystkie wyjazdy planuję sama. Część z dużym wyprzedzeniem, a część tak miesiąc przed. Jednak w takim planowaniu cenię wolność wyboru. Oczywiście trochę stresu też jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tatry są przepiękne, jak wszystko dobrze pójdzie to wybiorę się tam na majówkę. Jeśli chodzi o planowanie wycieczek to lubię to robić, ale tylko na terenie Polski. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy zagranicznej chyba dostałabym zawału z planowaniem :D Trzymam kciuki, aby wyjazd się udał <3

      Usuń
  4. Jeśli ratownicy chodzili z telefonami to dramat, chyba że były to radiotelefony, które używają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieli i jedno, i drugie. Szkoda, że z tych prywatnych korzystali częściej.

      Usuń
    2. Dodam tylko, że nie wszyscy - dwóch lub trzech maks rzuciło mi się w oczy, reszta była w porządku :)

      Usuń
  5. Kraków bym chętnie odwiedziła. Moje dzieci nie miały jeszcze możliwości go zwiedzać. Poddałaś mi pomysł na letnią wycieczkę i nie zapomnę najpierw sprawdzić kiedy warto jechać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie w poniedziałek, chyba, że do zoo :)

      Usuń
  6. Ahhh, Tatry - z chęcią wybrałabym się choćby na weekendowy wypad :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Marzą mi się góry zimą. Chciałabym tam wyskoczyć chociaż na parę dni :)
    Marzenie <3

    PS. Świetne fotki :)

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow to musiał być tydzień pełen wrażeń! Mega Ci zazdroszczę i piękne zdjęcia <3 Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkie trzy miasta miałam okazję odwiedzić kilkukrotnie. Nie znam restauracji z wpisu, więc z chęcią je nadrobię przy następnej okazji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tylko miałam okazje na chwilkę zajrzeć do Warszawy i na razie nie zanosi się na kolejne wyjazdy i wycieczki krajoznawcze. A tak bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jako Krakowianka zakochana w swoim mieście po uszy, zapraszam Cię jeszcze raz, bo to niedopuszczalne, żeby przez jakiś głupi orkan odpuścić wszystkie cuda tego miasta. I zapraszam wieczorem, bo po zmroku dopiero robi się naprawdę magicznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie? Na pewno wrócę z lepszym planem zwiedzania :D

      Usuń
  12. Byłam w tych miejscach i uwazam że są niesamowite

    OdpowiedzUsuń
  13. No najważniejsze w takich wyjazdach jest to by dobrze się bawić. W Zakopanem i w Warszawie byłam dawno temu. Natomiast Kraków jest mi bardzo dobrze znany.

    OdpowiedzUsuń
  14. hej przygodo! fajnie, ze mimo obaw dałaś sobie radę i dobrze się bawiłaś podczas tych podróży. Najbardziej zazdroszczę Ci Tatry, bo ten górski, zimowy klimat jest niesamowity <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Teraz, kiedy pandemia zmusza do pobytu w domu, natychmiast bym wyruszyła w świat, takie ambitne plany miałam na wakacyjne dni, tyle chciałam zwiedzić, a tu nawet nie mogę jeszcze odebrać swojego paszportu. Trzeba odczekać bezpieczny czas. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz, to dla mnie ogromna motywacja do dalszego działania! Zachęcam do zostawienia linka do swojego bloga - będzie mi łatwiej go znaleźć. :)

Komentarz = zgoda na przetwarzanie danych!

Popularne posty